Napoli

Napoli
Dziś przychodzę do Was z opowieścią o Neapolu.
Czytam właśnie książkę Piotra Kępińskiego "Neapol słodki jak sól", która wrzuciła mnie w niezwykle złożony świat tego południowego miasta, otwierając przede mną jego duszę. Miasta, które — jak pisze autor — "raz jest ładne, raz jest straszne. Inaczej chyba być nie może. W końcu przestrzeń wspólna metropolii jest lustrzanym odbiciem ludzkich emocji".
A w Neapolu od wieków bieda żyła obok neapolitańskich baronów, w cieniu kosciola i przestępczej kamorry. "Neapol to świat z lekka psychotyczny. Z jednej strony religijny, dewocyjny wręcz, z drugiej okrutny i zbrodniczy. Bywa, że ten pierwszy nie może istnieć bez drugiego. Tutaj nawet zbrodnie popełnia się w imię świętych, ale czasami okrada się ich skarbce i kościoły."
Wszystkie te światy przenikają się wzajemnie, tak że trudno się zorientować, gdzie kończy się jeden, a zaczyna drugi.
Byłam w Neapolu dwa razy i za każdym razem uderzała mnie jakaś dostojna dzikość tego miasta, które potrafi w jednej chwili z ciemnej i niezwykle brudnej uliczki przeobrazić się w kolorową arterię albo w pełen życia, dekoracyjny plac z zachwycającą architekturą.
Kępiński pisze o tej biedzie, o historii miasta, które "pociągami szczęścia" wysyłało swoje dzieci z jedną parą butów na północ Włoch — do świata, w którym mogły dorastać godniej — ale patrzy na Neapol także oczami artystów, którzy zwykle widzą przecież bardziej i głębiej. Poznajemy więc pisarzy związanych z miastem, aktorów, piosenkarzy, a także dowiadujemy się o femminiello – neapolitańskich niebieskich ptakach.
Oczywiście kosztujemy też kuchni regionalnej: zupy z osmiornicy, makaronu z czosnkiem, oliwą i slynnymi brokułami czy słodko-słonego ciasta, którego krucha skorupka skrywa wnętrze z ricottą, boczkiem i salami — dania, które dla autora staje się metaforą miasta: "słodkiego jak sól i słonego jak cukier".
I tu chciałabym się na chwilę zatrzymać i wrócić do neapolitańskiej literatury — a dokładniej do tetralogii Eleny Ferrante, która, niczym brytyjski artysta Banksy, pozostaje w ukryciu. Piotr Kepiński poświęcił fenomenowi Ferrante cały rozdział. Bardzo byłam go ciekawa, bo historia Lenù i Lili całkowicie mnie zachwyciła. Połykałam książkę za książką, zafascynowana światem dwóch przyjaciółek, których życie wcale nie było usłane różami. To właśnie dzięki tej opowieści po raz pierwszy zanurzyłam się w otchłani tego słodko-słonego miasta. Według Kepińskiego są mieszkańcy Neapolu, którzy nazywają te książki "biblią".
Lektura porusza wiele wątków społecznych i politycznych, ale osią całej fabuły jest trudna przyjaźń dwóch dziewczynek, później kobiet, które od początku chciały więcej — od życia, od siebie i od siebie nawzajem.
Lenù, po pierwszym spotkaniu z Lilą, wahając się, czy zostać z nią, czy odejść z innymi, pisze:
"W dziwny sposób czułam, że jeśli pobiegnę z innymi, zostawię przy niej coś mojego, czego nigdy mi nie odda."
Została więc przy niej tak długo, jak było to możliwe — aż do chwili, gdy Lila znika.
Bo historia Ferrante to opowieść o przyjaźni, którą chce się zatrzymać, zapamiętać, a najbardziej — ocalić to, co chciałoby się wymazać.
Ferrante pisze:
"W przeciwieństwie do opowieści, prawdziwe życie, kiedy już przeminie, traci blask i pochłania je ciemność."
Po nas więc na koniec zostaje tylko opowieść — ta, która zwykle trwa najwyżej do trzeciego pokolenia, potem ginie w niepamięci… o ile jakiś rodzinny kronikarz nie wydobędzie jej z otchłani historii.
I dlatego książki są tak ważne — te, o których dziś opowiadałam, zachowują w pamięci Neapol, Lenù i Lilę.
I o tym jest mój rysunek.
Książkę Piotra Kepińskiego bardzo polecam — i oczywiście tetralogię Eleny Ferrante także. Wszystkie poszerzają horyzonty i głęboko wzruszają.
To jak zwykle dzielę się,
z miłością.
K.
fb: @between.words.2025
in: @kasia_m.baranowska

Napoli
Today, I come to you with a story about Naples.
I am currently reading Piotr Kępiński's Neapol słodki jak sól (Naples, Sweet as Salt), a book that has swept me into the intricate world of this southern city and opened its soul to me. A city that — as the author writes — "is sometimes beautiful, sometimes frightening. Perhaps it could never be otherwise. After all, the shared space of any metropolis is a mirror of human emotions."
And in Naples, for centuries, poverty lived side by side with the "Neapolitan barons," in the shadow of the Church and the criminal Camorra.
"Naples is a world tinged with madness. On one side religious — even fanatically devout — on the other cruel and murderous. At times, one cannot exist without the other. Here, even crimes are committed in the name of saints, and yet sometimes the saints' own treasuries and churches are robbed."
All these worlds blend into one another, making it hard to see where one ends and the next begins.
I have been to Naples twice, and each time I was struck by its majestic wildness — a city that can, in an instant, transform from a dark, grimy alleyway into a vibrant, sunlit artery, or a lively, decorative square adorned with dazzling architecture.
Kępiński writes of this poverty, of the city's history — how it once sent its children north on the so-called "trains of happiness," wearing just a single pair of shoes, to places where they might grow up with dignity. But he also looks at Naples through the eyes of artists, who tend to see more — and deeper. We encounter writers connected to the city, actors, singers, and we even learn about the femminiello — Naples' flamboyant free spirits.
And of course, we taste its regional cuisine: octopus soup, pasta with garlic, olive oil and the famous broccoli, or the sweet-savory pastry whose crumbly crust hides a filling of ricotta, bacon, and salami — a dish that, for the author, becomes a metaphor for the city itself: "sweet as salt and salty as sugar."
And here, I want to pause for a moment and return to Neapolitan literature — more precisely, to Elena Ferrante's tetralogy, whose author, much like the British artist Banksy, remains shrouded in mystery. Piotr Kępiński devoted an entire chapter to the Ferrante phenomenon. I was deeply curious about it, because the story of Lenù and Lila had utterly captivated me. I devoured one book after another, fascinated by the world of two friends whose lives were far from easy. It was through this story that I first plunged into the depths of that bittersweet city. According to Kępiński, there are people in Naples who call these novels their "Bible."
The narrative touches on many social and political themes, but at its heart lies the fraught friendship of two girls — later, women — who from the very beginning wanted more: from life, and from each other.
After her very first meeting with Lila, Lenù hesitates, unsure whether to stay with her or run off with the others, and writes:
"In a strange way, I felt that if I ran off with the others, I would leave something of mine with her, something she would never give back."
And so she stayed by her side as long as she could — until the day Lila disappears.
Because Ferrante's story is about a friendship one longs to hold on to, to remember — and above all, to preserve what one might otherwise wish to erase.
Ferrante writes:
"Unlike a story, real life, once it has passed, loses its glow and is swallowed by darkness."
In the end, all that remains of us is a story — one that usually survives no longer than three generations, before slipping into oblivion… unless some family chronicler retrieves it from the depths of history.
And that is why books matter so much — the ones I spoke about today preserve the memory of Naples, Lenù, and Lila.
And this is what my drawing is about.
I wholeheartedly recommend Piotr Kępiński's book — and, of course, Elena Ferrante's tetralogy as well. They broaden horizons and move you to the core.
As always, I share this
with love.
K.
fb: @between.words.2025
in: @kasia_m.baranowska

To ilustrate my image I will play 'El Dia Que Me Quieras'' by Tosca, Paolo Fresu and Daniele di Bonaventura.
Stay tuned!
K.