Hare

02/11/2025
Drypoint
Drypoint


Zajac

Zaczynam etap rysowania nie na białej kartce papieru, a na aluminiowej płytce. Będę testować swoje granice w technice "drypoint", po polsku zwanej "sucha igła". Niby to samo rysowanie, ale trochę inne. Mam mniejszą kontrolę nad techniką, po pierwsze z braku praktyki – rysowanie na metalu jest twardsze, wymaga nacisku, po papierze piórko się ślizga, po drugie dlatego, że nigdy nie wiadomo, jak płytka ze swoimi żłobieniami przyjmie tusz i go odbije. Inna jest także kreska – bardziej rozmyta, mniej wyrazista. Nic – zobaczymy. Na razie mam dużo zapału i radości, a to się przyda, bo jest to o wiele bardziej czasochłonne zajęcie niż rysunek piórkiem.

Ach, ten czas! Mam wrażenie, że nikt nie ma nad nim kontroli, mimo tykającego na świecie globalnego zegara. Ja chętnie skurczyłabym go w pracy (pomimo że ją lubię), a wydłużyła na czas czytania, rysowania i printowania grafik. No ale rachunki trzeba placic.

Ponieważ będę teraz częściej korzystać z prasy graficznej, oznacza to więcej czasu spędzonego w naszym ogrodowym domku, który dzielę z Piotrem. Wygospodarowałam w nim przestrzeń do tworzenia swoich grafik, a Piotr – do medytowania. Poniżej dzielę się zdjęciami z tego miejsca. Jest dość przestrzenne, ale nie na tyle, bym mogła spróbować technik tzw. kwasowych – trochę szkoda, ale trzeba cieszyć się tym, co jest.

Zatem – vuala! Prezentuję grafikę pt. "Hare II". Wciąż pełno w niej niedoskonałości, ale mam nadzieję, że z czasem będzie coraz lepiej. Na razie trzeba uzbroić się w cierpliwość i po prostu pracować.

Najważniejsze w tej chwili – skąd wziął się tytułowy "Zając". Oczywiście z opowieści. To jedna z moich ilustracji do książki "W dobrych rękach" Yale van der Wouden. To przejmująca historia, w której z każdą stroną odkrywają się kolejne zaskakujące fakty kształtujące losy bohaterów. Główną postacią jest Isabel, która ukrywa swoją kruchość za fasadą opanowanej, trochę złośliwej, niezwykle poukładanej i zorganizowanej siostry Luisa i Hendrika. Jest strażniczką ich rodzinnego, holenderskiego domu, w ktorym mieszka sama, i który wraz z jego wyposażeniem jest dla niej niczym żywa istota, dająca poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Do tego domu jej brat wprowadza na pewien czas Evy, swoją narzeczoną, która burzy wszystkie twierdze, które Isabel pieczołowicie wybudowała wokół siebie, co zmusza ja do odpowiedzi na fundamentalne pytania dotyczace zycia i jej samej.

Bardzo polecam tę książkę. Niezwykle zaskakująca, zmysłowa, kobieca – choć słyszałam, że panowie, zaglądając do niej przypadkiem, również nie mogli się od niej oderwać. Czytajcie!

A tymczasem do nastepnego razu! 

Z miloscia,

K.

I zaparaszam tam ---->

fb: @between.words.2025 

in: @kasia_m.baranowska 

Hare

I'm starting a new phase of drawing—not on a white sheet of paper, but on an aluminum plate. I'll be testing my limits in the "drypoint" technique. It's essentially the same kind of drawing, but a little different. I have less control over the technique, first, due to lack of practice: drawing on metal is harder and requires more pressure, while on paper the pen glides easily. Second, because you never quite know how the plate, with its grooves, will take the ink and transfer it. The line is also different—slightly more blurred, less defined. Well, we'll see. For now, I have lots of enthusiasm and joy, which will be useful, because this is a far more time-consuming activity than drawing with a pen.

Ah, time! It feels like no one has control over it, despite the ticking global clock. I would gladly shrink it at work (even though I like my job) and stretch it out for reading, drawing, and printing my graphics. But bills still have to be paid.

Since I'll be using the printing press more often now, it means spending more time in our little garden house, which I share with Piotr. I've made space there for my graphic work, while Piotr has his corner for meditation. Below, I'm sharing some photos of the place. It's quite spacious, but not enough for me to try so-called etching techniques—somewhat a pity, but you have to enjoy what you have.

So, voilà! I present the print titled "Hare II." There are still many imperfections, but I hope it will improve over time. For now, patience is key—just keep working. 

The most important thing at this moment is the origin of the title "Hare." Naturally, it comes from a story. This is one of my illustrations for the book The Safekeep  by Yale van der Wouden. It's a moving story, in which each page reveals new, surprising details shaping the fate of its characters. The main character is Isabel, who hides her vulnerability behind the facade of a composed, somewhat sharp-tongued, highly organized sister to Luis and Hendrik. She is the guardian of their family home in the Netherlands, which, along with its furnishings, is like a living entity to her, providing the greatest sense of security and stability. Her brother Luis introduces Evy, his fiancée, into this home for a time, and she shakes all the fortresses Isabel has carefully built around herself.

I highly recommend this book. It's surprising, sensual, and deeply feminine—though I've heard that men who peeked at it couldn't put it down either. So, read it!

Till the next time, with love,

K.

fb: @between.words.2025

in: @kasia_m.baranowska 


To ilustrate my post I will play ''The only way'' by Tricky

Stay tuned!

K.