Solvi

20/12/2025
Drypoint
Drypoint


Solvi

"Make beautiful fire! Make room in your heart for love,
for trees, for the birds who own
nothing – the reason they can fly"

Mary Oliver

Idą święta.

Z tej okazji chciałabym podarować Wam opowieść o Solvim Helgasenie – artyście, filozofie i włóczędze, niezwykle intrygującym człowieku, który żył w XIX wieku na islandzkiej wyspie. Historia jego życia jest dla mnie niezwykle ciekawa i poruszająca.

Urodził się w bardzo biednej rodzinie wynajmowanych farmerów, którzy oddali go pod opiekę do bogatszych rodzin farmerskich już w wieku 6 lat. Sami szybko pomarli, tak że mając 14 lat Solvi został zupełnie sam. Przypuszcza się, że w swoich zastępczych rodzinach, jako dziecko i młody człowiek, doświadczył przemocy i molestowania, co mogło być powodem psychozy, na którą cierpiał jako dorosły mężczyzna.

Nigdy nie chodził do szkoły, jednak w jakiś sposób posiadł naukę czytania, pisania i rysowania. Prowadził dziennik, który przepięknie ilustrował.

W wieku 19 lat rozpoczął swoją włóczęgę, podrabiając papiery, dzięki którym mógł swobodnie poruszać się po wyspie i zatrudniać się latem do prac sezonowych na napotkanych farmach. Zimą czytał, rysował i pisał. Miał niezwykły dar snucia historii i chociaż czasami jego opowieści były nieprawdopodobne, farmerzy cieszyli się z niespodziewanego gościa i okazji nieczęstej rozrywki, przymykając oczy na fałszywe papiery.

Tak Solvi przewędrował parę lat. Niestety w końcu znaleźli się i tacy, którzy pozazdrościli mu wolności i donieśli na niego oficjałom. Został aresztowany, ukarany chłostą za podrabianie papierów, pozbawiony na krótki czas wolności i uznany za szkodliwego lunatyka, który daje zły przykład innym.

Biedni wieśniacy, nieposiadający ziemi i inwentarza, mieli surowy zakaz swobodnego poruszania się po wyspie — ten przywilej przysługiwał wyłącznie elicie, która wszystkich innych poddanych traktowała praktycznie jak niewolników. Ale dzięki temu, że Solvi został aresztowany, jego historia przetrwała do naszych czasów — gdyby nie to, prawdopodobnie pamięć o nim zachowałaby się tylko w folkowych legendach. Pomimo kar, zakazów, przestróg i dwóch lat w kopenhaskim więzieniu, Solvi włóczył się dalej.

Gdy wędrował przez wyspę od farmy do farmy, nie miał ze sobą dużego bagażu — raptem ręcznie robioną drewnianą skrzynkę, w której przechowywał cały swój dobytek. Ten bagaż nazywał "Duszą Solviego", a przechowywał w nim co następuje:

zasuszone róże

przybory do pisania tuszem

pędzle

papier

szkice

tusz

akwarele

okulary bez oprawek

tytoń

gipsową fajkę

małe nożyczki

i parę książek z poezją

To wszystko. Tyle wystarczyło Solviemu, żeby czuł się wolnym.

Wedrowiec pozostawił po sobie ponad 150 rysunków, często zapisanych tekstem, który był doceniany nawet przez jemu współczesnych za przenikliwość i mądrość. Kto ciekaw, bardzo zachęcam do poszukania w sieci informacji o dalszych losach Solviego Helgasena. Ja korzystałam z artykułu w Iceland Review.

Jedną z jego prac prezentuję poniżej.

W mojej dzisiejszej grafice zamieniłam Solviemu drewniany plecak na walizkę, a ponieważ są święta i różne duchy nas nawiedzają, zabawilam się w ducha z przyszłości i zapaliłam mu świąteczne lampki. Niech grzeją go ciepłym światłem i będą pamiątką tegorocznej Wigilii.

Z serca życzę Wam dobrych Świąt i życzę, abyście dzwigali we własnym bagażu tylko to, co niezbędne — i koniecznie coś, co Was unosi. I w końcu, byście odnaleźli źródło swojej duszy — tak jak odnalazł je dzisiejszy bohater.

Szczególnie teraz, w tym świątecznym czasie — z miłością, 

K.


I zapraszam tam ---->

fb: @between.words.2025 

in: @kasia_m.baranowska 

Solvi's ilustration
Solvi's ilustration

Solvi

"Make beautiful fire! Make room in your heart for love,
for trees, for the birds who own
nothing – the reason they can fly."
— Mary Oliver

As Christmas draws near.

On this occasion, I would like to offer you a story about Solvi Helgason — an artist, philosopher, and wanderer, an extraordinarily intriguing man who lived in the nineteenth century on an Icelandic island. The story of his life is, to me, deeply compelling and profoundly moving.

He was born into a very poor family of tenant farmers, who placed him in the care of wealthier farming families when he was just six years old. His parents died soon after, and by the age of fourteen Solvi was completely alone. It is believed that in his foster homes, as a child and young man, he experienced violence and abuse, which may have contributed to the psychosis he suffered from in adulthood.

He never attended school, yet somehow taught himself to read, write, and draw. He kept a diary, which he illustrated with great beauty.

At the age of nineteen, he began his life of wandering, forging documents that allowed him to travel freely around the island and take up seasonal farm work during the summers. Winters he spent reading, drawing, and writing. He possessed an extraordinary gift for storytelling, and although his tales were sometimes improbable, farmers welcomed the unexpected visitor and the rare chance for entertainment, turning a blind eye to his false papers.

Thus he wandered for several years. Eventually, however, there were those who envied his freedom and reported him to the authorities. He was arrested, flogged for forging documents, briefly deprived of his liberty, and declared a dangerous lunatic who set a bad example for others.

Poor villagers without land or livestock were strictly forbidden to move freely around the island — this privilege was reserved exclusively for the elite, who treated everyone else almost as slaves. Yet it is precisely because Solvi was arrested that his story has survived to our times; otherwise, his memory would likely have lived on only in folk legends. Despite punishments, prohibitions, warnings, and two years spent in a Copenhagen prison, Solvi continued to wander.

As he traveled across the island from farm to farm, he carried very little with him — merely a handmade wooden box that held all his worldly possessions. He called this box "Solvi's Soul," and inside it he kept:

dried roses
ink-writing tools
paintbrushes
paper
sketches
ink
watercolours
rimless glasses
tobacco
a plaster pipe
small scissors
and a few books of poetry

That was all. It was enough for him to feel free.

Solvi left behind more than 150 drawings, often accompanied by text that was admired even by his contemporaries for its insight and wisdom. For those who are curious, I warmly encourage you to search online for more information about the later fate of Solvi Helgason. I myself drew on an article published in Iceland Review.

One of his works is presented above.

In my print today, I replaced Solvi's wooden box with a suitcase — and since it is the Christmas soon and various spirits wander among us, I played the role of a spirit from the future and slipped him a string of festive lights. May they warm him with gentle light and serve as a keepsake of this year's Christmas Eve.

From my heart, I wish you a joyful Christmas, and I wish that you carry in your own baggage only what is essential — and, above all, something that lifts you. And finally, may you find the source of your soul, just as today's hero found his.

Especially now, in this festive time — with love,

You will find me there too ---->

fb: @between.words.2025

in: @kasia_m.baranowska 


I will play for you a carol ''Sleep my pretty one, sleep ... '' by Joseph Phibbs

And you stay tuned!

K.