Dried Flower

Dried Flower
"Trzeba wypowiedzieć to, co mi wypełnia serce — i to szybko."
Tak w swoich "Notatnikach" pisze Albert Camus. I idę za tym głosem, więc piszę i rysuję raz jeszcze — tuż przed Wigilią, w ciemną noc zimowego przesilenia. Bo zachwyciła mnie książka i zachwycił mnie człowiek — pisarz w tych tekstach: wrażliwy, czuły, kochający życie, biorący je takim, jakie jest, zachłanny na nie. Przyjaciel, syn, kochanek, pisarz i filozof. Niesłychanie uważny, czujny. Odnajdujący w naturze wytchnienie i jakiś rodzaj wyzwolenia od wszystkiego.
Camus pisze: "Nie wiem, czego więcej mógłbym chcieć niż tej nieustającej obecności w sobie samym. Nie pragnę teraz być szczęśliwym — chcę tylko być obecny. Człowiek sądzi, że jest odcięty od świata, ale wystarczy, że drzewko oliwne wyprostuje się w złocistym pyle, wystarczy kilka olśniewających plaż w słońcu poranka, by poczuł, jak topnieje w nim opór. Tak jest ze mną. Uświadamiam sobie różne możliwości i moją odpowiedzialność za nie. Każda chwila życia niesie w sobie wartość cudu i twarz wiecznej młodości."
Właśnie — odpowiedzialność za doświadczanie cudu życia. Bardzo mi to jest bliskie. I jeszcze, zatrzymuja go słowa Kierkegaarda, pisze: "Uwaga: — źródłem naszych niedoli jest porównywanie". A dalej: "Zaangażować się bez reszty. Następnie z równą mocą zaakceptować odpowiedź twierdzącą lub negatywną".
Jest też jego melancholia, smutek i samotność — tej samotności potrzebował
i przez nią cierpiał. Pisze:
"Czekają na mnie rzeczy i ludzie, a i ja zapewne czekam i pragnę ich ze wszystkich sił, całym swoim smutkiem."
Camus, choć miał wokół siebie przyjaciół, wiedział, że samotność jest artyście niezbędna, że wyostrza zmysły. Nie bronił się przed nią — dzięki temu mógł napisać:
"Chcę tylko trzymać życie w rękach jak ciepły chleb, który się ściska i ugniata."
Moja dzisiejsza grafika jest oczywiście ilustracją jego słów. W chwili doświadczenia niepojętego piękna poranka napisał:
"Pozwólcie mi wykroić tę minutę z tkaniny czasu, tak jak inni zostawiają kwiat między kartkami"…
Te słowa zarezonowały we mnie. Przypomniał mi się ten szczególny moment, gdy w domowej bibliotece odnajdujemy książkę, w której zostawiliśmy kiedyś kwiat. Teraz zasuszony — delikatnie bierzemy go w ręce i cofamy się w czasie… Jest w tym jakaś magia, cos dziwnego dzieje sie wowczas z czasem. Camus zauwazyl to genialnie.
W takim momencie — zadziwieni, zachwyceni kruchością czasu — ostrożnie, zapewne szeptem, możemy tylko za nim powtórzyć:
"Świat jest piękny. I to wszystko."
To zostawiam Was z tymi wlasnie słowami…
Jeszcze raz — dobrych Świąt,
K.
pssst...
Przeciez Camus przyjaznil sie z Czapskim, musi wiec byc w nim cos dobrego, co przyciagalo do niego mojego ulubionego malarza-emigranta ...
I zapraszam tam ---->
fb: @between.words.2025
in: @kasia_m.baranowska

Dried Flower
"One must speak what fills one's heart — and speak it quickly."
This is how Albert Camus writes in his Notebooks. And I follow that voice, writing and drawing once again — just before Christmas Eve, in the dark night of the winter solstice. For the book moved me deeply, and so did the man — the writer revealed in these pages: sensitive, tender, in love with life, taking it as it is, hungry for it. A friend, a son, a lover, a writer and a philosopher. Exceptionally attentive, alert. Finding in nature a refuge and a kind of liberation from everything.
Camus writes:
"I do not know what more I could desire than this unceasing presence within myself. I do not wish to be happy now — I wish only to be present. Man believes himself cut off from the world, yet it is enough for an olive tree to straighten itself in the golden dust, enough for a few dazzling beaches in the morning sun, for him to feel resistance melting within him. So it is with me. I become aware of different possibilities and of my responsibility for them. Every moment of life carries within it the value of a miracle and the face of eternal youth."
Yes — responsibility for experiencing the miracle of life. This feels very close to me. And then he pauses at the words of Søren Kierkegaard, writing: "Attention — the source of our misery is comparison." And further: "Commit yourself entirely. Then, with equal strength, accept either a positive or a negative answer."
There is also his melancholy, his sadness and his solitude — a solitude he desired and suffered through. He writes:
"Things and people are waiting for me, and I too am surely waiting for them, longing for them with all my strength, with all my sadness."
Camus, though surrounded by friends, knew that solitude is essential to the artist, that it sharpens the senses. He did not resist it — and because of this he could write:
"I want only to hold life in my hands like warm bread, to press it and knead it."
My drawing today is, of course, an illustration of his words. In a moment of encountering the unfathomable beauty of a morning, he wrote:
"Let me cut this minute from the fabric of time, as others leave a flower between the pages of a book…"
These words resonated deeply within me. They brought back that special moment when, in a home library, we find a book in which we once left a flower. Now dried — we take it gently into our hands and are carried back in time… There is a kind of magic in this, something strange happens then to time itself. Camus noticed this with genius.
In such a moment — astonished, enchanted by the fragility of time — carefully, perhaps in a whisper, we can only repeat after him:
"The world is beautiful. And that is all."
I leave you with these very words…
Once again — warm festive wishes,
K.
You will find me there too ---->
fb: @between.words.2025
in: @kasia_m.baranowska

I will play for you a song '' Cor Y Cwm'' by Yr Oen
And you stay tuned!
K.